wtorek, 26 czerwca 2012


Inna sprawa to moje wspomnienie już zupełnie osobiste. Otóż ja w tym okresie nie miałam zegarka. Niezwykle mi to przeszkadzało w punktualnym przybywaniu do Instytutu, zwłaszcza, że mieszkałam bardzo daleko od miasta. Musiałam się dwukrotnie przesiadać, żeby tu dotrzeć. Kiedyś rozmawiałam z jedną z koleżanek, mówiąć jej, że to fatalne, ale w moim domu jest tylko jeden zegarek na rękę - mojego ojca. Było to niedługo po wojnie, wszyscy byliśmy w fatalnej sytuacji finansowej. Po prostu nie moglam sobie tego zegarka kupić. Dosłownie za godzinę, czyy półtorej, prof. Szwankowski, który siedział z nami w tym samym pokoju, podszedł do mnie na korytarzu i powiedział: "Ja pani pożyczę pieniądze na zegarek".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz